sobota, 7 grudnia 2013

Bliżej nieba?

Wolna sobota- nareszcie! Dzisiaj dzieci z oratorium mają Talent Show, potem adoracja, a następnie film z popcornem z resztą wolontariuszy. Cudownie, będzie cudownie!!

Ospale budzę się po szóstej. Dziś mogłam pospać prawie godzinę dłużej. Oczywiście nie zmienia to poziomu mojego wyspania, bo położyłam się do łożka później.
Wsiadamy do samochodu i jedziemy do nowicjatu salezjańskiego na Mszę.

Po Eucharystii Ksiądz Krzysztof zaprasza nas na śniadanie.
-Nie możemy Księże- odpowiadam zasmucona. Dziewczynki poprosiły mi o pomoc w tańcu. Za chwilę zaczynam próbę.
Pośpiesznie wracamy do domu. Biegam po placówce jak szalona, bo spóźniłam się 15 minut. Przenoszę komputer, ściągam muzykę, latam z pendrivem.

Zadowolona przychodzę do dziewczyn i mówię, że już mam wszystko czego potrzebujemy.
-Patrycja, ale my jednak dziś nie występujemy- odpowiadają.
Pokaz talentów powinien zacząć się o 10. Przychodzimy na czas, jak na białych przystało.
Do godziny 15:00 chodzimy między aulą, a pokojem z internetem, który jest obok.
Czekamy, dopytując o godzinę rozpoczęcia - nikt nic nie wie.
Po pięciu godzinach dowiadujemy się, że konkursu nie będzie bo mamy za mało chętnych.

Godzina 15:30 opuszczamy placówkę.
Cztery kilometry w skwarze i dochodzimy do Kościoła. Przy płocie stoi mnóstwo samochodów.
Muzyka wypływa z głośników, dbija się od drzew i budynków i dociera do naszych uszu.
-chyba trochę zbyt imprezowo jak na adorację, mówię śmiejąc się do Agnieszki,
-idziemy sprawdzić co się dzieje, odpowiada.
Mijamy bramę, a tam setki ludzi w kolorowych strojach. Z każdego kąta wypływa muzyka. Ludzie poruszają się w rytm wybijany na bębnach. Maluchy skaczą po pompowanych zamkach.
Zlatują się do nas dzieci, bo muzungu są oczywiście lepszą atrakcją niż cała impreza.
Adoracji nie ma, ale trafiłyśmy na piknik rodzinny.
Żegnamy muzykę, dzieci i tancerzy. Wracamy do domu, żeby zdążyć przed zmrokiem.

Od trzech dni planowałyśmy wspólne “kino” z resztą wolontariuszy.
Oglądanie filmów jest tutaj jedną z niewielu europejskich rozrywek Zawsze sprawia nam dużo radości. W końcu niecodziennie mamy możliwość poświęcić 2 godziny na siedzenie i patrzenie w monitor!
Popkorn zrobiony, komputer gotowy, głośniki podłączone. Wybieramy wspolnie film i...puk, puk, puk.
Niezbyt zadowolona podchodzę do drzwi. Otwieram ja, a tam dziewczynki z radosną nowiną.
-Mamy próbę na Chrismas Concert, czekamy na Ciebie i Agnieszkę.
Zagryzam zęby, biorę gitarę i po chwili spędzam godzinę grając kolędy.
Ze wspólnym filmem pożegnałyśmy się tego dnia.

Jeden dzień w Afryce pozwala dorzucić sobie +10 do pokory.
"Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych". Łk 1,52
Może jestem choć trochę bliżej nieba??

5 komentarzy:

  1. Pewnie, że jesteś, Pati! :) No i bardzo chciałbym oglądać Ciebie przez godzinę, grającą kolędy na gitarze! :) Twoje wpisy na blogu generalnie uczą pokory... Dzięki Ci za to... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysiu myślę, że ze swoim słuchem nie dałbyś rady patrzeć przez godzinę jak gram (chyba, że przez dźwiękoszczelną szybę):)
    dzięki za dobre słowo;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie bądź taka skromna hehe :)

    OdpowiedzUsuń