niedziela, 8 czerwca 2014

Leticia

Leticia mieszka w Campie dla emigrantów z jedną córką. Drugą oddała kilka miesięcy temu do City of hope pod opiekę Sióstr Salezjanek. O tym wydarzeniu pisałam wcześniej w poście: http://szczerahontas.blogspot.com/2014/01/misyjne-porzadki.html

W piątek po całym tygodniu pracy nareszcie udaje mi się dostać do campu. Wybierałyśmy się tam miesiącami- zawsze bezskutecznie.
Mijamy wysoki mur otoczony kolczastym drutem. Na początek rejestrujemy się w biurze i rozmawiamy z przełożonymi. Leticia mimo, że nie znała dokładnej godziny naszego przyjazdu cierpliwie czeka przy budynkach administracyjnych. Ubrała się w najlepsze ciuchy. Wygląda olśniewająco.

Po chwili przychodzi koordynatorka i mówi, że nie możemy wejść do domu Leticii. “Najlepiej będzie, jeśli odwiedziny odbędą się w biurze”-informuje. “Chcemy trochę prywatności”- myślę oburzona. Ostatecznie siadamy w cieniu pod drzewem.
Mieszkańcy Campu nie mogą podjąć się żadnej pracy. O każde wyjście na zewnątrz muszę prosić. O każdych odwiedzinach muszą informować. Dostają dokładnie odmierzoną porcję posiłku. Ich miesięczny limit to jedno mydło na osobę.

Po chwili rozmowy, Leticia mówi, żebyśmy się pospieszyły, a zobaczymy jej dom. Mijamy kolejną wysoką bramę z metalowymi prętami. Za nią pojawiają się 4 mieszkania. Wchodzimy do pierwszego po prawej stronie.
Jej dom to duży pokój. Wszystko zadbane i ułożone. Leticia chwali się nam swoim dorobkiem garnków, kubków i talerzy. Oznajmia, że jest tam szczęściarą, bo jej mieszkanie jest przestronne i ma łazienkę. Oglądając inne mieszkania zrozumiałyśmy co miała na myśli. Po krótkiej wizycie wracamy pod drzewo.

Przypomnę kilka faktów z życia bohaterki. Leticia jest Ruandyjką. Pochodzi z plemienia Tutsi. Podczas wojny domowej w latach dziewięćdziesiątych plemię Hutu zabiło całą jej rodzinę. Cztery lata temu zmarł Jej mąż. Po Jego śmierci uciekła z córkami do Zambii.

Leticia dzieli się kolejnymi faktami z życia. “Mój mąż nie miał wypadku. Był oficerem- zabili go!” Po zakończonej wojnie plemiona jeszcze długo mściły się na sobie nawzajem. Mąż Leticii stał się jedną z ofiar bójek.
“Krótko po morderstwie odwiedził nas Jego przyjaciel. Oznajmił mi, że muszę uciekać z córkami poza Ruandę, bo zabiją też nas. Ukradziono nam wcześniej paszporty, aby mieć pewność, że zostaniemy na miejscu. Nie miałam dużo czasu na zastanowienie. Spakowałam jedynie trochę pieniędzy, dyplom ukończenia studiów i dokumenty potwierdzające doświadczenie zawodowe. Levis pracował na straży granicznej. Pomógł nam przekroczyć granicę Ruandyjko- Tanzańską. Potem dzięki Jego znajomością bez żadnych dokumentów dostałyśmy się do Zambii.” Leticia przeciera oczy, które powolutku napełniają się łzami. Mimo wszystko jej twarz rozpromienia uśmiech.

“Po przyjeździe do Zambii dostałyśmy pomoc od kilku Sióstr zakonnych i Księży. Błąkaliśmy się z miejsca do miejsca. Wylądowaliśmy w jednym z lusackich campów. Byli tam też inny Ruandyjczycy- między innymi Hutu. Po kilku miesiącach, w nocy jeden z sąsiadów próbował mnie zabić. Po tym incydencie przenieśli nas tutaj. Teraz jesteśmy pod szczególną ochroną, tak jak trzy inne rodziny.”-wyznaje. Zastanawiam się jak to jest możliwe, żeby jeden człowiek zniósł tyle cierpienia. Leticia co chwilę dodaje jak bardzo jest wdzięczna Bogu za to co ma.

“Jestem szczęściarą! Mam gdzie mieszkać. Mój dom jest duży. Moje córki jako jedne z nielicznych tutaj chodzą do szkoły. Obie zajmują pierwsze pozycje pod względem nauki w klasach.”-wyznaję z coraz większym uśmiechem na twarzy. Teraz to moje oczy zalewają się łzami wzruszenia.

“Podczas mojej trudnej drogi spotkałam niesamowitych ludzi. Dostałam Siostrę Ryszardę, Księdza Krzysztof, dostałam Was.
Teraz czekam na nowe mieszkanie. Jak je dostanę będę daleko poza Afryką. Może w Kanadzie, może w Belgii, może w Anglii. Jak myślicie gdzie będziecie mnie odwiedzać kolejnym razem?” pełna wiary pyta Leticia.

Ja także wierzę, że jedno z naszych spotkań odbędzie się w innych okolicznościach. Proszę Tatę, aby tak było. Może chcesz się dołączyć?:)

Leticia podczas jednego spotkania uczy mnie więcej niż konferencje kształconych ludzi. Leticia jest jednym z najpiękniejszych świadków Jezusa jakich w życiu spotkałam. Skąd bierze siły?
Raz widziałam ją w Kościele wpatrzoną w tabernakulum. Mimo, że nie widziała nas długi czas nawet nie drgnęła na nasz widok. Skupiona kontynuowała swoją rozmowę z Bogiem.