niedziela, 13 października 2013

Superman

Świat wynajduje sobie bohaterów. Dla jednego bohaterem jest gwiazda, która wspięła się na szczyt kariery. Dla innego będzie to Jan Paweł II. Może być też polityk, celebryta, czy spiderman.

Powiem Ci o moich zambijskich bohaterach.
Bohaterką jest dla mnie Siostra Ryszarda. Mimo swojego wieku pracuje od rana do wieczora ciężej niż ja.
Bohaterką jest Memo która mimo, że ma AIDS uśmiecha się każdego dnia częściej niż ja.
Bohaterem jest Ksiądz Krzysztof. Po 20 latach na misji zawstydza mnie swoją miłością do Zambijczyków.
Bohaterką jest wychowawczyni w mojej klasie. Kiedy mi zbiera się na płacz z bezradności, bo dzieciaki leją się w klasie, ona uspokaja je, że żadne nie odzywa się słowem i mówi im o przebaczeniu.

Mam też głównego zambijskiego bohatera. Jest nim jednoroczny Joseph.
Kilka dni temu jego siostra Jane wsadziła Go do betonowego śmietnika. To miejsce, w którym pali się odpady. Paliły się i w tym momencie kiedy mały Joseph stanął w nim bosymi stópkami.

Na drugi dzień poszłam Go opatrzyć.
Stópki spalone do mięsa. Oczy same zamknęły się na moment.
Otwieram je, a mały Joseph leży na materacu przed swoim domem i trzyma nóżki, żebym mogła je opatrzyć. Nie płacze, choć minę ma przerażoną jakby patrzył na ducha.

-musi jechać do kliniki!- mówię matce,
-chcieliśmy z nim jechać, ale nie wyszło, może jutro się uda- odpowiada.

Zaciskam zęby i robię to co potrafię, aby mu pomóc. Odkażanie, maść na poparzenie i gaza. Małe nóżki tylko nieraz samowolnie unikają dotyku, ale zaraz wracają, abym mogła kontynuować.

Kolejny dzień. Do kliniki Josepha przynosi na plecach jego 9-letnia siostra Joice.
-była z nimi mama, lub tata w klinice? pytam
-nie, nie wiem czy ktoś z nim pojedzie.

Nie pojechał, do teraz. Rany małego Josepha goją się w ślimaczym tempie. Codziennie jest w klinice. Tylko raz popłynęło mu kilka łez.

Boli mnie? Jestem zmęczona? Nie chce mi się?
Niech i Tobie mały Joseph dodaje sił.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz