niedziela, 9 lutego 2014

Świętego Jana Bosco

31 sierpnia jest Świętem Jana Bosco. Dwa dni wcześniej Siostra Prisca- Dyrektorka szkoły prosi nas o przygotowanie konkursów. "Nauczyciele je przeprowadzą i zajmą się dziećmi"- tłumaczy nam.

Po Mszy Świętej dla uczniów przychodzimy do szkoły. Zbieramy wszystkie przygotowane materiały na 17 konkursów dla 150 dzieci. Przybiega do nas Siostra i krzyczy “Dziewczyny! Gdzie jesteście, wszyscy na Was czekają?”. W ręce, pod pachy i pod brodę bierzemy wszystkie potrzebne rzeczy.

Wychodzimy na wielki plac po środku szkoły. Dzieci siedzą na obrzeżach chowając się w cieniu. “To teraz prowadźcie” mówi Siostra. "Gdzie nauczyciele, to Oni mieli się tym zająć?!” pytamy lekko zirytowane. Siostra wzrusza ramionami. Rozglądam się wkoło i nie widzę mikrofonu.
”Jak mam mówić do prawie 1000 dzieci bez nagłośnienia?!” pytam coraz bardziej zdenerwowana. ”Nie zdążyliśmy podłączyć, zaraz to zrobimy” odpowiada jeden z nauczycieli. Z każdej strony słyszymy krzyki “szybciej, szybciej dziewczyny!”
“Panie Boże ratuj!” rozbrzmiewa w moich myślach.

Każą zacząć konkursy bez mikrofonu. Zdzieramy gardła, dzieci kleją się z każdej strony. Nie możemy zaprowadzić porządku.
Każdy nas pogania. Biegamy z miejsca miejsca. Opanowuję się, żeby nie zacząć krzyczeć.
Po ponad pół godziny dostajemy mikrofon, który żyje swoim życiem. Nie pomaga zbytnio.
Spoglądamy z Agnieszką co róż na siebie wymownie. Nie trzeba słów, żeby zobaczyć jak bardzo nam się to nie podoba.

Po imprezie wychodzimy wściekłe i całkowicie zrezygnowane.
Dezorganizacja to drugie imię Afryki. Zambijczykom nie przeszkadza, a białego doprowadza do szaleństwa.
"Wymyślałyśmy konkursy i przygotowywałyśmy materiały przez dwa dni! Wszystko zmarnowane!"- to nasze komentarze.
Po kilku godzinach dołączamy do obiadu z nauczycielami. "Niezła robota, dobre konkursy!"-słyszę od kilku z nich.
Idę na zajęcia z dziewczynkami z Sierocińca. Co druga ściska mnie wdzięcznie za przygotowanie zabaw.
Spotykamy Siostrę Prisce. "Gratuluję i dziękuje za ogarnięcie wszystkiego dziewczyny!"-wykrzykuje.

Ja czuję się najmniejsza. Zero zadowolenia z pracy, zero satysfakcji.
Pan Bóg działa. Nie blokuje Go pycha, nie blokuje Go moje "Ja".
Ja tylko patrzę i zadziwiam się Jego wielkością.


"Tak mnie skrusz, tak mnie złam,
tak mnie wypal Panie
byś został Tylko Ty, jedynie Ty"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz