Misja uczy. Każdego dnia jest dla mnie wymagającą, ale skuteczną nauczycielką.
Uczy miłości.
Mały Kaleb podbiega pod mój dom, kopie,wali w drzwi. Podchodzę do nich, a On ucieka. Podbiega znowu i krzyczy “crazy volunteres!”.
Jakiś czas później Kaleb ze swoją młodszą siostrą przychodzi i mówi, że jest głodny. Mama wyjechała w południe i wróci jutro rano. Starszy brat nie potrafi gotować nshimy.
Idę do kuchni i gotuję kolację dla maluchów.
Uczy wybaczania.
Siostra od rana była w złym humorze. Czekałam, aż wybuchnie.
Podchodzę z drobnym pytaniem i lawina niezbyt przyjemnych słów wylewa się właśnie na mnie. Na drugi dzień podczas Mszy Świętej podajemy sobie “znak pokoju” i zaczynamy od nowa.
Udoskonala.
Nigdy nie byłam zbyt drobiazgowa.
“Gdyby było bez błędu to nie byłoby moje”- Śmiałam się, robiąc własnoręczne prezenty dla znajomych.
Ksiądz Krzysztof prosi nas o “zaprojektowanie” i wymalowanie wnętrza Kościoła. Niezdecydowanie, z wielkimi obawami odpowiadamy “tak”.
Maluje Krzyż i każdą najmniejszą kreskę poprawiam pięć razy. Staram się jak nigdy wcześniej, żeby ręka mi nie drgnęła. Jestem dumna ze swojego świątecznego prezentu dla Jezusa.
Uczy cierpliwości.
W Zambii czas ma średnie znaczenie. Właściwie to mogłyby nie istnieć.
Umawiasz się z kimś na 16:00, przychodzi o 17:00. Nie powie przepraszam, bo to nic takiego. Pokaz talentów ma się zacząć o 10:00. Do 15:00 nic się nie dzieje, koncertu jednak nie ma.
Mam sprawę do Siostry. Podchodzę i pytam, czy mogę zająć chwilę.
-poczekaj, już przychodzę.
Czekam w altance godzinę i Siostra się zjawia.
Uczy bezinteresowności.
Siedzę na lekcji. Przychodzi jeden z nauczycieli.
-Boli mnie głowa, mówi
-ok, tylko teraz mam lekcje. Podejdź do kliniki na przerwie, za 20 minut.
-bardzo mnie boli, potrzebuję teraz.
Wstaję więc i przemierzam dystans szkoła-klinika. Wracam z tabletką, a nauczyciela nie ma. Szukam w pobliskich klasach i nic. Tabletkę daję mu dopiero na przerwie, a nie dostaje w zamian ani “przepraszam”, ani “dziękuję”.
Nie przyjechałam tu po “przepraszam”, ani po “dziękuję”
Misja uczy mnie samej siebie. Pokazuje jak egoistyczna i pyszna potrafię być. Jak często myślę tylko o sobie.
Czy tylko misja uczy?
Twoja praca, Twoja rodzina, Twoi znajomi, Twoje studia są nauczycielami.
Tylko od Ciebie zależy, czy zechcesz być uczniem. Masz dwie opcje:
Możesz wydobywać z każdego spotkania z drugim człowiekiem szczebelki. Każdy szczebel, to stopień do nieba. Każdy szczebel to więcej miłości, radości, wiary, dokładności, czy cierpliwości.
Możesz również oskarżać i bluzgać. Denerwować się i przeklinać. Możesz dostrzegać co najgorsze u innych, pozostając cały czas niezadowolony. Możesz oszukiwać siebie, że jesteś lepszy, wartościowszy.
Wybieraj mądrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz