Mija dwa i pół miesiąca mojej misji i zaczynam tęsknić.
Tęsknie za Martusią i wypadami na rolki do parku Reagana.
Tęsknie za kawą u Agi przy stole w kuchni z całą Jej rodziną.
Tęsknie za widokiem morza przy molo na Brzeźnie.
Tęsknie za wygłupami z mamą.
Tęsknie za Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym, który stał się dla mnie domem. Za weekendowymi spotkaniami i wieczorną adoracją.
Tęsknie za obiadkami-niespodziankami moich współlokatorek.
Tęsknie za malowaniem paznokci z Rudą i nagrywaniem “teledysków”.
Tęsknie za Mariuszem i Mikołajem. Za wieczorami tanecznymi z Nimi.
Tęsknie za buziaczkami od mojej chrześnicy.
Tęsknie za spotkaniami z moim Duszpasterstwem.
Tęsknie za ploteczkami z Pauliną podczas przerwy w pracy.
Tęsknie za bitwą na śnieżki z Martą i Maćkiem.
Mija trzeci dzień mojej choroby i tęsknie.
Tęsknie za Mszą Święta.
Tęsknie za dziećmi w szkole.
Tęsknie za moimi dziewczynkami.
Po kilku dniach nieobecności wychodzę do szkoły, aby choć na chwilę zobaczyć moich łobuzów. Na boisku rozbrzmiewa głośne “Patrycja!!!”. Zaraz z każdej strony jak osy do pączka zlatują się dzieci. Po chwili jestem oblepiona kilkunastoma małymi, czarnymi łapkami.
Po dwóch dniach bez przyjmowania Pana Jezusa przychodzę na Mszę Świętą. Dziś Święto Odzyskania niepodległości przez Zambię, więc Eucharystia jest z dziewczynkami. Ten czas lubię najbardziej. Z małego pray room’u rozchodzi się głośno rytm bębnów i śpiew dziewczynek. Chore gardło nie pozwala mi się śpiewać, ale kołyszę się radośnie w rytm muzyki wychwalając Boga za to, że dał m Eucharystie.
Od dziewczynek słyszę zatroskane “Jak się czujesz, tęskniłyśmy za Tobą”. Chwilę później podchodzi do mnie Joice i mówi “Patrycja, bądź już w piątek w szkole, ok??”
Tęsknota jest piękna. Uzmysławia co jest ważne, nadaje wartość spotkaniu.
Dziękuję kochani, że mam do kogo tęsknić!
Tęsknie za Martusią i wypadami na rolki do parku Reagana.
Tęsknie za kawą u Agi przy stole w kuchni z całą Jej rodziną.
Tęsknie za widokiem morza przy molo na Brzeźnie.
Tęsknie za wygłupami z mamą.
Tęsknie za Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym, który stał się dla mnie domem. Za weekendowymi spotkaniami i wieczorną adoracją.
Tęsknie za obiadkami-niespodziankami moich współlokatorek.
Tęsknie za malowaniem paznokci z Rudą i nagrywaniem “teledysków”.
Tęsknie za Mariuszem i Mikołajem. Za wieczorami tanecznymi z Nimi.
Tęsknie za buziaczkami od mojej chrześnicy.
Tęsknie za spotkaniami z moim Duszpasterstwem.
Tęsknie za ploteczkami z Pauliną podczas przerwy w pracy.
Tęsknie za bitwą na śnieżki z Martą i Maćkiem.
Mija trzeci dzień mojej choroby i tęsknie.
Tęsknie za Mszą Święta.
Tęsknie za dziećmi w szkole.
Tęsknie za moimi dziewczynkami.
Po kilku dniach nieobecności wychodzę do szkoły, aby choć na chwilę zobaczyć moich łobuzów. Na boisku rozbrzmiewa głośne “Patrycja!!!”. Zaraz z każdej strony jak osy do pączka zlatują się dzieci. Po chwili jestem oblepiona kilkunastoma małymi, czarnymi łapkami.
Po dwóch dniach bez przyjmowania Pana Jezusa przychodzę na Mszę Świętą. Dziś Święto Odzyskania niepodległości przez Zambię, więc Eucharystia jest z dziewczynkami. Ten czas lubię najbardziej. Z małego pray room’u rozchodzi się głośno rytm bębnów i śpiew dziewczynek. Chore gardło nie pozwala mi się śpiewać, ale kołyszę się radośnie w rytm muzyki wychwalając Boga za to, że dał m Eucharystie.
Od dziewczynek słyszę zatroskane “Jak się czujesz, tęskniłyśmy za Tobą”. Chwilę później podchodzi do mnie Joice i mówi “Patrycja, bądź już w piątek w szkole, ok??”
Tęsknota jest piękna. Uzmysławia co jest ważne, nadaje wartość spotkaniu.
Dziękuję kochani, że mam do kogo tęsknić!